piątek, 14 października 2016

Różaniec z darów jesieni.

Konkurs za konkursem.

     W szkole Nikolki kolejny konkurs, tym razem z lekcji religii, a jego tytuł to „Różaniec z darów jesieni”.   I znów potrzebne nam są dary jesieni. Po poprzednich konkursach mamy jeszcze w garażu liście, szyszki, żołędzie i resztkę już jarzębiny. Głowy zaczynają nam pracować – z liści nie da się zrobić różańca, z szyszek też będzie trudno, bo jak je ze sobą połączyć? Poza tym byłby to bardzo duży różaniec. Kasztany? Kasztany byłyby fajne ale akurat z nimi w tym roku mamy problem. Trudno je już zdobyć. Nikolcia uparła się na żołędzie.  Spróbowałyśmy więc małym wiertełkiem zrobić dziurkę ale niestety na kilku udało nam się a kilka zaś pękło na pół. Uznałam, że to bez sensu. Zaraz po tym pomyślałam, ze najładniejszy różaniec byłby z jarzębiny. Obawiałam się tylko, że jarzębina będzie pękać przy przebijaniu igłą. A igła nie może być cieniutka, bo wybrałam trwałą nitkę, która zaś nie należy do najcieńszych. W związku z tym ucho igły też musi być większe. Tak, czy siak postanowione! Będzie z jarzębiny.

Zaczęłyśmy od stworzenia krzyżyka a potem jedną nitką miałyśmy iść po całości tworząc różaniec. Krzyżyk powstał z dwóch wykałaczek. Związałyśmy je w kształt krzyża czerwoną nitką, tą samą, która miała przejść przez cały różaniec. Tą sama nitkę nawlekłam na igłę i zaczęłam nabijać jarzębinkę.  Najpierw nabijałam kolejno 3 jarzębinki, które potem dodatkowo nabiłam na wykałaczkę. Potem wzorując się na prawdziwym różańcu posuwałam się do przodu. Tam, gdzie odstęp, to odstęp. A odstęp ten powstawał dzięki robieniu podwójnego węzełka, który zatrzymywał jarzębinkę. Tylko w jednym miejscu, na rozgałęzieniu powstał medalik z kasztana. Tu użyłyśmy małego wiertełka, którym zrobiłyśmy 3 dziurki.

Po zrobieniu wszystkich 5 dziesiątek, wróciłam nitką do kasztana i po przewleczeniu nitki przez kasztan zawiązałam nitkę na 2 węzełki. Tym samym zakończyłam różaniec. Pozostał tylko krzyżyk. Pozostałe 3 ramiona krzyża nabiłyśmy jarzębinkami. Ostre brzegi wykałaczki ścięłam a na ich koniuszkach Nikolka nalepiła czerwoną plastelinę. To oznaczało, że różaniec jest już gotowy. Trzeba jednak przyznać, że konkurs jest dla dzieci, ale dziecko nie da rady zrobić samo takiego różańca. Igła i wykałaczki w rękach dziecka to raczej niebezpieczna zabawa.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz